niedziela, 26 lutego 2012

2 ROZDZIAŁ

Dziewczyny obudziły się o… 11.30. Troszkę długo spały, ale przynajmniej nie były już zmęczone i wręcz tryskały energią. Holly obudziła się ostatnia, jak zawsze. Rozejrzała się po pokoju. Jessica poszła do łazienki, a Meggie i Mia też jeszcze leżały na łóżkach, więc podłączyła sobie słuchawki i puściła album One Direction.
Gdy swoją solówkę zaczął Zayn w piosence „Taken” ktoś wyrwał jej z uszu słuchawki.
- Jess! – krzyknęła. – Zayn śpiewa!
- Zayn poczeka. Idziemy? – zapytała ruda.
- Ale że gdzie? – Holly wyłączyła muzykę i wstała z łóżka.
- Na zakupy! – krzyknęły równocześnie Meggie i Mia wychodząc z łazienki. Obydwie miały na sobie sukienki i buty na koturnach. " Jak one to zrobiły ? Przecież jeszcze chwile temu były w łóżkach!" Dziewczyna spojrzała na wyświetlacz telefonu , była 12.25. "O no to długo sobie poleżałam"
- Jasne! – pisnęła brunetka i wyszczerzyła się. – Za 20 minut.
Nastolatka poszła do toalety. Szybko się ogarnęła, założyła dżinsowe szorty, bokserkę i kurtkę dżinsową.
- Holly! Zdejmij te szmatki i ubierz się jakoś porządnie! – powiedziała Meggie na widok stroju przyjaciółki. – Idziemy podbić Londyn!
- Gdybym miała spotkać Malika, to bym się ubrała ładniej ale teraz raczej nie mam po co… - mruknęła uśmiechnięta, zakładając czerwone trampki. Albo gdyby był tu Dan… - dodała w myślach.
- Mamo! Wychodzimy! – krzyknęła Meggi do rodzicielki.
- Dobrze, tylko uważajcie na siebie! – odpowiedziała pani Clark. – I macie wrócić na 19. Najpóźniej na 19 i   p u n k t u a l n i e   na 19! – zaznaczyła.
- Oczywiście. Pa!
Gdy tylko wyszły z domu i ruszyły w stronę centrum, Jessica wyciągnęła z futerału swoją nierozłączną lustrzankę i fotografowała wszystko, co się ruszało, bądź stało w miejscu.
Szły inną drogą niż poprzedniego dnia, żeby więcej zobaczyć. Nie znały tej trasy, więc przy okazji się zgubiły, ale po kilkunastu minutach trafiły na Oxford Street.
- Chyba nigdy nie przestanę się zachwycać, jak tutaj ślicznie… - westchnęła Holly.
- Idziemy tu… Albo nie! O, tutaj! – wołała co chwila Meggie, mijając kolejne sklepy.
- Stop. – Holly zatrzymała przyjaciółki ręką. – To gdzie idziemy najpierw? – zapytała, cała zarumieniona z podekscytowania.
- No to tak… - zaczęła blondynka z loczkami. – Najpierw chodźmy do… no, tam… do tego… nie wiem! Za dużo tu tego!
- Cała Meggie… - mruknęła pod nosem brunetka. Spojrzała na zegarek. Była już 14. Miały tylko pięć godzin na zakupy, spacer i jakąś przekąskę. Najbardziej z nich to właśnie Meggie uwielbiała zakupy i razem z nią nie można siedzieć w jednym sklepie krócej niż pół godziny. – A co wy myślicie? – zapytała Jessicę i Mię, które do tej pory stały cicho, podziwiając Londyn i nie mogąc uwierzyć, że naprawdę są tutaj i właśnie spełniają swoje nie tak skryte marzenia.
- Milkshake City. – powiedziała Mia. – Umieram z głodu.
- Mi obojętnie… - powiedziała Jess. Rozpromieniona robiła zdjęcia uliczek i widoków.
- A mi nie jest obojętnie! Po pierwsze, w Milkshake City są głownie shake’i, a nie jedzenie. A po drugie, najpierw zakupy! – krzyknęła Meggi.
- Och, no to co, że nie ma jedzenia? Tak sobie powiedziałam. Najpierw idziemy tam! Przecież wiesz, jak bardzo chciałam ich spróbować. – zaprotestowała druga blondynka. Dziewczyny sprzeczały się chwilę i po krótkiej chwili zadecydowały, że na początku zrobią obchód po sklepach. Meggi szybkim krokiem ruszyła pierwsza, a za nią pozostałe przyjaciółki.
***
Była już 17, gdy dziewczyny, po wielkich zakupach, skierowały się do kawiarni. Każda z nich trzymała po kilka toreb. Bolały je nogi, jednak nie opuszczał dobry humor. Zmęczone usiadły przy ostatnim wolnym stoliku. Było przy nim więcej miejsc niż dziewczyn, ale był bardzo upalny dzień i wszystkie inne były zajęte przez ludzi spragnionych ochłody.     
Szybko ustaliły co kupują i Holly z Mią poszły do kasy.                 
- Cztery shake’i czekoladowe i … - kiedy brunetka składała zamówienie, przyjaciółka odwróciła się i nagle, mimowolnie, opadła jej szczęka. Do kawiarni weszło właśnie pięciu super przystojnych chłopaków, wyglądających na niewiele starszych od nich.
- O mój Boże… - wyszeptała blondynka i otworzyła szerzej oczy.
- Co?.. – zdziwiła się Holly. – O co chodzi? – zapytała i odwróciła się w kierunku, w którym patrzyła Mia. Stanęła jak wryta. – Czy to są ..?
- Tak, to oni. Nie wierzę! Co tu robi One Direction? – Mia nie wierzyła własnym oczom. Dziewczyny wiedziały, że zespół często przychodził do Milkshake City, jednak nigdy nie przyszło im do głowy, że  n a p r a w d ę  mogą ich spotkać. Oczywiście, w głębi duszy, marzyły o spotkaniu ich, ale nie sądziły, że może się to na serio przydarzyć.
- Dobra, chodź. – Holly szybko otrząsnęła się z szoku i odebrała napoje i kanapki. Mia, wciąż nieprzytomna, ruszyła za nią, oglądając się za chłopakami.
Którego najbardziej lubiła?.. Oczywiście Liama. Był taki słodki, nieśmiały i uroczy… A ten jego głoś był po prostu niebiański… I on właśnie na nią spojrzał! Dziewczyna przestała oddychać.
- Mia! – wrzasnęła Holly. – Rusz dupę i chodź! – Clark była w szoku. O n  na nią spojrzał! Takie tam, przelotne spojrzenie Lima Payne’a…
Meggi i Jess też ich zauważyły (oj, trudno było nie zauważyć) i patrzyły na nich jak zahipnotyzowane. Gdy Mia i Holly usiadły przy stoliku, natychmiast zapomniały o jedzeniu. Mówiły jedna przez drugą, jak to możliwe, że oni tu są, że Zayn jest jeszcze przystojniejszy na żywo, że Harry ma takie słodkie loczki jak Meggi…
- Tak w ogóle to oni… - zaczęła Mia.
- Idą tu. – przerwała jej nietrzeźwo Jess.
- Że co?! – wykrzyknęła loczkowata i odwróciła głowę. – O fuck!
Rzeczywiście chłopaki szli w ich stronę ze swoimi zamówieniami. Oczywiście najwięcej miał Niall i Holly, widząc to, zaczęła się śmiać. Chłopak spojrzał na nią, ale nic nie powiedział, tylko lekko się uśmiechnął. Jakiż on nieśmiały – pomyślała brunetka i jeszcze bardziej zachciało jej się śmiać, ale opanowała się, bo oni naprawdę zmierzali do ich stolika. Zamurowało je wszystkie…
- Możemy się dosiąść?.. – zapytał Harold, stając tuż przy dziewczynach. Wszyscy ludzie w kawiarni patrzyli na tę scenę ze zdziwieniem, a na widok wściekłych i zazdrosnych fanek Holly nie mogła już powstrzymać śmiechu.
- Nie chcemy wam przeszkadzać, ale nie ma innych miejsc, a na dworze nie da się wytrzymać… - dodał Louis. Żadna z przyjaciółek nie była w stanie wydobyć głosu, ale oni stali cierpliwie czekając na odpowiedź. Widocznie byli przyzwyczajeni do takiej reakcji na ich widok.
Holly uśmiechnęła się pod nosem. Ciekawe, co zrobią, jak się im odmówi, skoro nie ma innych miejsc…
- Sorry, chłopcy, ale nie. – powiedziała. Czemu nawet w takich momentach nie mogła zachowywać się normalnie?.. – pomyślała Meggie i wywróciła oczami.
Chłopaki spojrzeli na nie zdziwieni.                      
- A no to… e… - w tym momencie Holly wybuchła śmiechem.
- Ona żartowała. Siadajcie. – wyjaśniła Meggie i uśmiechnęła się przyjaźnie. Louis odwzajemnił uśmiech i od razu zajął miejsce koło niej. Z drugiej strony wolne miejsce było koło Mii i tam usadowił się Liam. Blondynka zarumieniła się i odwróciła wzrok. Payne zaczął ją zagadywać i powoli zaczęli ze sobą normalnie rozmawiać, aż przyjemnie się na nich patrzyło. Naprzeciwko Holly i Jess usiedli pozostali członkowie One Direction i z zainteresowaniem wypytywali je o różne rzeczy – gdzie mieszkają, czemu są w Londynie, albo co będą zwiedzać.
- Naprawdę was to interesuje? –zapytała Holly, zanim zdążyli zadać kolejne pytanie.
- Ee… No tak. – odparł Harry, jak zawsze uśmiechnięty. – Jesteśmy ciekawi, jak wygląda…
- Normalne życie? – dokończyła Jessica, widząc, że Hazza nie mógł znaleźć odpowiedniego słowa.
- Tak, no właśnie. O to mi chodziło. – uśmiechnął się zniewalająco. – Nie wiemy, jak to jest żyć tak po prostu, nie martwiąc się że zrobi się coś głupiego i że będzie to na pierwszej stronie w każdej gazecie.
- Hmm, no dobra. To jak wygląda wasze „nienormalne” życie? – zwróciła się do chłopaków Holly.
- No wiecie, wywiady, koncerty, trasy, indywidualne nauczanie… - wyliczał Zayn.
- Konferencje prasowe, nauka dobrych manier… - uzupełnił Harry. Holly zauważyła, że chłopak cały czas zerka na jej przyjaciółkę, Jess.
- Idę po jeszcze jednego shake’a. – powiedziała. – Chce ktoś coś?
- Ja! – wykrzyknął Nialler który zdążył już zjeść wszystko, co miał na talerzu. Wszyscy wybuchli śmiechem, a Blondasek zrobił foszka i tupnął nogą pod stołem. Dziewczyna wstała od stołu i razem z Panem Forever Hungry podeszła do kasy.
- Widzę, że Liam i Lou są w siódmym niebie… - mruknął patrząc na roześmianych chłopaków rozmawiających z Meggie i Mią. Holly uśmiechnęła się.
- Nie tylko oni, popatrz, jak dziewczyny się czerwienią. – zaśmiała się. Złożyli zamówienia i w ciszy czekali aż będą gotowe.
- Holly, czemu powiedziałaś, że nie możemy się dosiąść?.. – zapytał w końcu.
- Byłam ciekawa, co zrobicie. – odpowiedziała i ruszyła z nowym koktajlem, a tuż koło niej szedł Nialler z kolejną porcją jedzenia.
Wrócili do stolika. Holly, tak jak się spodziewała, zobaczyła na swoim miejscu Hazzę zajętego w stu procentach Jess, która byłaby pewnie cała czerwona, gdyby nie nowo nabyty przez nią fluid. Usiadła więc między Zayn’em i Niall’em.
- Zamiana miejsc? – zapytał Louis, jakby przypomniał sobie, że siedzi tu więcej osób niż Meggie. Zaczął śmiesznie poruszać brwiami i już po chwili wszyscy poza naszymi czterema gołąbkami śmiali się tak głośno, że nawet oni zwrócili na nich uwagę i wymienili dziwne spojrzenia.
- Louis, dlaczego akurat marchewki? – zapytała Mia.
- Bo mają ładny kolor… taki pomarańczowy. – wyjaśnił mądrze dziewiętnastolatek.
Jessica popatrzyła na wszystkich obecnych przy stole i wciąż nie mogła uwierzyć, że to się dzieje naprawdę.
Przyjechała do Londynu na miesiąc z rodzicami przyjaciółki, dostały przepustkę na dzisiejszy wypad do miasta, więc poszła z dziewczynami do kawiarni i do ich stolika dosiedli się One Direction, którzy są im teraz bardzo bliscy…
S T O P. Zbiórka w domu!
Dziewczyna spojrzała na zegarek w telefonie. 18.52
- Mamy osiem minut, żeby zdążyć na 19… - powiedziała i złapała torby z zakupami.
- Serio? – zapytała przerażona Meggie. Wiedziała, że jeśli się spóźnią, jej rodzice będą bardzo źli i mogą zabronić im wychodzić. Wstała od stołu.
- A nie możemy się spóźnić?.. – zapytała druga blondynka.
- Ojj, nie radzę. Poza tym obiecałyśmy, że się nie spóźnimy.
- Bardzo nam się udało… - zironizowała Holly.
Dziewczyny wyszły z Milkshake, a za nimi podreptali chłopcy z One Direction. Nadal w to nie mogę uwierzyć… - pomyślała ruda.
- Miło było was poznać… - powiedziała ze smutkiem w głosie Mia. Poznały właśnie pięciu cudownych chłopaków, których najprawdopodobniej nigdy już nie spotkają…
- Meggie, - zatrzymał dziewczynę Lou. – Mogę twój numer?
Loczkowata uśmiechnęła się szeroko i szybko zapisała mu swój numer.
Pędem pobiegły do domu.
***
Chłopaki patrzyli jeszcze chwilę na odchodzące dziewczyny, a gdy zniknęły za zakrętem, wsiedli do samochodu. Słońce już powoli zachodziło i niebo przybierało kolor fioletu.
Liam siedział na samym końcu i wyglądał przez okno. Nie mógł uwierzyć w to, co miało miejsce kilka minut temu. Te dziewczyny wydawały się inne niż reszta. Nie zwracały szczególnej uwagi na to, że są sławni, ani nic z tych rzeczy… No dobra, może i tak, ale przynajmniej tego nie okazywały. Nie rzucały w nich stanikami, nie piszczały i nie macały po… różnych częściach ciała. Przy nich czuł się jak normalny chłopak. Nagle przypomniał mu się obraz blondynki, która najbardziej przyciągnęła uwagę Payne’a. Mia Clark. Znał ją zaledwie kilka godzin, jednak czuł się tak, jakby była jego przyjaciółką… albo kimś więcej.
Niall siedział koło przyjaciela i uśmiechał się złośliwie. Każdy od razu zauważyłby, jak chłopakom spodobały się Mia, Holly, Jessica i Meggie. Horan nie miał problemu z tym, że więcej może ich nie zobaczyć. To znaczy – polubił je, oczywiście, i rzeczywiście zachowywały się one inaczej niż typowe fanki – ale bycie singlem przysparzało mu wiele więcej radości. I nie musiał z nikim dzielić się jedzeniem, co było najważniejsze.
Zatrzymali się pod domem w ciszy. Przez całą drogę nikt się nie odzywał przypominając sobie spotkanie.
Zayn Malik, wykorzystując chwilę kiedy Liam poszedł do toalety, poszedł do jego pokoju i położył się na łóżku. Nie wiedzieć czemu, lepiej rozmyślało mu się na łóżku przyjaciela, niż na swoim.
Mieli za sobą ciężki dzień. Ciągle tylko podpisywanie płyt, spotkania z fanami, wywiady… I na koniec kolacja w Milkshake City. Strasznie się cieszył, że namówił w końcu chłopaków, żeby tam poszli. Będą musieli mu podziękować. Uśmiechnął się do siebie.
- Co ty tu robisz?.. – zapytał zdumiony Liam stając w drzwiach swojego pokoju.
- Leżę… chyba – mruknął mulat.
- I myślisz. O takiej ładnej brunetce z Milkshake City. – powiedział Liam i uśmiechnął się chytrze.
- Co mówisz? – zdziwił się Malik i usiadł na łóżku. - Nieprawda. – Payne spojrzał na przyjaciela i uniósł brwi. Mulat patrzył się na niego chwilę i w końcu przyznał. - No dobra, tak.
Szatyn zaśmiał się, na co w odpowiedzi Zayn rzucił w niego poduszką.
- Przestań! Sam nie jesteś lepszy!
- Co ja  s ł y s z ę? – powiedział Louis wchodząc do pokoju. Za nim przyszedł też Harry. – Nasze kochane gołąbeczki się kłócą?..
- Co jest? – wtrącił się Horan, przeciskając się w drzwiach między Tomlinsonem i Stylesem. Trzymał w ręku talerz,a na nim tłuuuuste frytki .
- Przepraszam, czy to jest jakaś sala konferencyjna? – zapytał Liam. – Nie macie swoich pokoi?..
- W twoim fajniej. – odparł Lou i usadowił się na fotelu. – Niall, daj jednego.
- Żartujesz sobie?.. To moje.
- Chłopaki, mogę zostać sam?.. – burknął pan JaWcaleNieBojęSięŁyżek.
- Ze mną! – dodał Zayn, znowu leżąc na łóżku.
- Nie, bez ciebie. – odpowiedział powoli. Nikt nie zareagował więc Liam wyszedł z pokoju i zatrzasnął drzwi.
- Chyba jest zły… - skomentował Harry.
- Brawo, geniuszu. – prychnął Pan Marchewka. – Jest smutny, bo być może myśli, że nigdy więcej nie zobaczy uroczej blondynki Mii.
Zapadła cisza, którą przerwał nagle odgłos zamykanych drzwi wejściowych. Zayn szybko wstał i otworzył dużo okno, wychodzące na ulicę przed domem.
- Liam! Wracaj tu! – wrzasnął, jednak nikt nie odpowiedział.
- Idę go poszukać. – oznajmił Niall i wyszedł z pokoju.
- Już to widzę… - mruknął Zayn i włączył ipada Liam'a. Włożył na uszy słuchawki, również należące do Payne’a i stracił kontakt z rzeczywistością.
- Czemu powiedziałeś, że on „myśli, że jej więcej nie zobaczy”?.. Taka prawda. – powiedział smutno Hazza.
- Niee… - wyszczerzył się Louis. – Jeszcze się zobaczymy.
*
Była już noc, chociaż gwiazdy świeciły jasno oświetlając ulice. Chłopak westchnął ciężko. Czemu zawsze musi być tak trudno?.. Czemu musiała spodobać mu się dziewczyna, z którą nigdy się już nie zobaczy?.. To niemożliwe – pomyślał Liam – Tak po prostu wszystko zniknie. Dlaczego zawsze w jego przypadku wszystko musiało się kończyć, zanim naprawdę się zaczęło?..
Nie mógł tego zrozumieć i szedł dalej po ulicy, oddalając się od domu. Wyobrażał sobie Mię jak macha mu na pożegnanie, jak śmieje się z jego dziwnych żartów, jak uśmiecha się patrząc prosto w oczy Liam'a… D o ś ć. Koniec myślenia o NIEJ, to i tak nie ma sensu.  – rozkazał sobie w myślach chłopak i zacisnął dłonie w pięściach.
Po długim spacerze zawrócił w stronę domu.
Wszedł do swojego pokoju, w którym ciągle siedzieli chłopaki. Już się trochę uspokoił, więc nie denerwowała go ich obecność.
- Już okay? – zapytał troskliwie Louis.
- Taa… Super. – burknął szatyn. – A gdzie Niall?
W tej chwili blondyn wszedł do pokoju.
- W sklepie go nie byłoo… O, cześć Liam! – powiedział zdumiony. Przyjaciele spojrzeli na niego - A co się tak patrzycie? Przestańcie, to parzy . - powiedział widząc wściekły wzrok kumpli.
- No witam, witam... I jak poszukiwania? Widzę, że nieco zboczyłeś z trasy i zahaczyłeś o całodobowy. –powiedział Harry, spoglądając na obładowane słodyczami ręce Horan'a.
- No, bo wiecie... Jak wyszedłem z domu, to nie wiedziałem gdzie go szukać i zaburczało mi w brzuchu i tak sobie pomyślałem, żeby może pójść do sklepu, no bo jak mam go szukać to chociaż z pełnym brzuchem.
- Dziękuję, że jesteś w stanie poświęcić dla mnie chociaż te dziesięć minut bez jedzenia… - powiedział Liam z ironią w głosie.
- Nie ma sprawy. – odparł Horan i uśmiechnął się szeroko.
Liam tylko pokręcił głową i westchnął. Zayn otworzył jedno oko, żeby zobaczyć, co się dzieje. Gdy zobaczył wszystkich chłopaków, wyłączył ipada i wstał z łóżka.
- Vas happenin, boys? – zapytał.
_________________________________________________________________________
OTO I JEST 2 ROZDZIAŁ !
MIAŁYŚMY DODAĆ WCZEŚNIEJ,ALE JAKOŚ TAK WYSZŁO ŻE DOPIERO DZISIAJ ..
PISZCIE CO SĄDZICIE O TYM BLOGU , BO MY NIE MAMY POJĘCIA.. CZY TO W OGÓLE MA JAKIKOLWIEK SENS ..
I BARDZO DZIĘKUJEMY ZA PRAWIE 700 WEJŚĆ , WIEM ŻE NIEKTÓRZY MAJĄ PO MILION, NO ALE DLA NAS TO BARDZO DUŻO .. JAK GO ZAKŁADAŁYŚMY , TO NIE SĄDZIŁYŚMY ŻE KTOŚ TO BĘDZIE CZYTAŁ .I DZIĘKUJEMY , ZA KAŻDY KOMENTARZ , NAWET NIE WIECIE JAK NAM SIĘ MORDKI CIESZĄ , JAK JE CZYTAMY . :D TO CHYBA TYLE... DO NAPISANIA .
 - Gosia .

NASZE TWITTER'Y 
 @paulinoszek   i    @wowlovely69

PS. jak chce ktoś być powiadamiany o NN , to piszcie w komentarzach . :D

środa, 22 lutego 2012

1 ROZDZIAŁ

- Jesteśmy. – oznajmiła pani Clark i zatrzymała samochód. Mia wyjrzała przez okno. Stali na podjeździe do dużego letniskowego domku otoczonego ogródkiem.
Dziewczyny szybko wysiadły z samochodu, a raczej wypchnęły siebie nawzajem, i zaczęły wyjmować z bagażnika walizki, jednocześnie skacząc, piszcząc i śmiejąc się.
- Całe piętro jest wasze. – powiedział James , tata Meggie. Gdy przyjaciółki to usłyszały, jak najszybciej chciały dostać się do domku i zobaczyć swoją sypialnię. Rodzice Meggie wybuchli śmiechem, na widok zdyszanych osiemnastolatek ciągnących walizki po trawie, ale wciąż uśmiechniętych.
W końcu wpadły do domu i szybko popędziły na piętro. Pierwsza do pokoju wpadła Meg i przepuszczając w przejściu resztą, krzyknęła:
- Welcome to Africa, bejbe! – i zamachnęła ręką uderzając przy okazji Mię, prosto w twarz.
- Au… - mruknęła blondynka i rzuciła się na najbliższe łóżko.
Holly wybrała łóżko pod oknem. Była bardzo zmęczona długa podróżą i nadmiarem emocji więc od razu położyła się na nim, porzucając zamiar rozpakowania walizki. Brunetka wyjęła z kieszeni swój telefon. Jedna nowa wiadomość od: Dan <3. Natychmiast wcisnęła ‘otwórz’.
„Cześć kocie. Już tęsknię. Napisz jak dojedziesz. :*”.
Serce zabiło jej mocniej. Odpisała chłopakowi i uśmiechnęła się. Tak, chyba go kochała.
- Ojeej… - westchnęła. – Zmęczona jestem.
- Tak jak wszyscy… - odparła Jessica i pokazała brunetce język. – Holly, słońce, zabierz swoją walizkę ze środka pokoju.
- Nie.
- To nie było pytanie. – ruda rzuciła w Holly poduszką i trafiła ją w twarz. – To był rozkaz!
- Mam gdzieś twoje rozkazy! – roześmiała się dziewczyna i wstała z łóżka, tylko po to, żeby uderzyć przyjaciółkę poduszką.
- Dziewczyny, błagaam… - powiedziała Mia. – ja tu odpoczywam!
- Bardzo nam przykro. – odparła Meggie i dołączyła do bitwy na poduszki.
- STOP!! – wrzasnęła nagle Holly po kilku minutach wojny. Uniosła ręce i dziewczyny zatrzymały się przed kolejnymi ciosami. Patrzyły na przyjaciółkę z minami mówiącymi „o co ci, kurde, chodzi, idiotko?..”.
- Dan odpisał. – wyjaśniła i uśmiechnęła się szeroko. Przeczytała wiadomość i zadowolona usiadła na łóżku.
Mia uśmiechnęła się pod nosem. Jako jedyna nie brała udziału w walce, bo rozpakowywała walizkę. Kochała te wariatki. Zanim je poznała, wszyscy zawsze jej powtarzali, że musi mieć ADHD, ale dziewczyna stwierdziła, że to nie z nią coś było nie tak, tylko poprzednie towarzystwo było niesłychanie  n u d n e. 
Wyjęła z walizki kolejną stertę bluzek.
- Meggie, to się tu nie zmieści. – powiedziała wskazując ręką szafę. Zajęła już całe swoje miejsce, a zostało jej jeszcze sporo ubrań.
- Masz jeszcze… hmm… podłogę. – zaproponowała Holly.
- Bardzo chętnie oddam ci mój kawałek podłogi, w zamian za twoje półki… - wyszczerzyła się do przyjaciółki Mia.
- Wyjdź przez okno, zamknij drzwi i cześć! – krzyknęła brunetka. Mia zaśmiała się w odpowiedzi.
- I zgaś światło, bo trzeba oszczędzać. – dołączyła się do rozmowy Meggie. Właśnie przytaszczyła swoją walizkę i usiadła na ziemi koło drugiej blondynki. Rozpięła torbę, z której od razu zaczęły wysypywać się ciuchy.
- Upsik… - westchnęła.
- Jess, co tak cicho siedzisz? – zapytała nagle Holly.
- Bo was nagrywam, kociaki. – wyszczerzyła się ze swojego łóżka Grant.
- Że co?! – wrzasnęła Meggie i wstała z podłogi. – Weź wyjdź!
Mia wykorzystała okazję, kiedy przyjaciółka oddaliła się od szafy (rzuciła się na Jess, żeby wyrwać jej kamerę) i szybko wywaliła z półek jej rzeczy. Holly zrobiła minę typu „co ja paczę?..”, na co blondynka uśmiechnęła się chytrze.
- Przecież to są półki Meg. – zauważyła brunetka, po raz kolejny odpisując na sms’a Dana.
- Wiem. Ale ja nie mam już miejsca. – wyjaśniła Mia, jakby to była najoczywistsza rzecz pod słońcem.
- CO TY DO CHOLERY ROBISZ?! – przyjaciółki usłyszały za sobą głos loczkowatej.
- Y… No bo ja nie miałam już miejsca, i sobie pomyślałam, że przecież mogę wywalić z szafy twoje rzeczy i…
- MIA!! – wrzasnęła loczkowata. Natychmiast zapomniała o Jess i jej kamerze.
Następne pół godziny Mia spędziła na uciekaniu przed Meggie, Jessica rozpakowywała swoje rzeczy, a Holly leżała na łóżku ze słuchawkami na uszach i słuchała jednego z jej ulubionych zespołów – The Kooks. Kilka razy Jess kazała brunetce w końcu zabrać walizkę z przejścia, jednak ta dzielnie udawała, że nic nie słyszy.
- Dobra, idziemy na spacer?.. – zaproponowała Price, wchodząc do pokoju tuż koło Mii.
- Już pogodzone? – Holly wyłączyła muzykę i popatrzyła na przyjaciółki.
- Pff… już dawno. No to jak? – spojrzała wyczekująco to na Jess, to na Jefferson.
- No jasne! Ale zakupy dopiero jutro, okay? Dzisiaj chcę tylko zobaczyć Londyn i  o d p o c z ą ć. – zaznaczyła Jessica.
Dziewczyny się trochę i były gotowe.
Na pożegnanie Meggie krzyknęła na cały dom „Mamo, idziemy! Wrócimy za jakieś kilka godzin!” i zamknęła drzwi. Skierowały się w stronę miasta i po kilku minutach spaceru były już na miejscu.
- Łał…- westchnęła Mia. Nic więcej dziewczyny nie były w stanie powiedzieć.
- Jak tu pięknie! – pisnęła Holly. – Jess, rób zdjęcia!
Wokół widać było piękne domki jednorodzinne, parki, różne inne budynki i mnóstwo sklepów.
Ruda co chwila zatrzymywała się, żeby sfotografować kolejne miejsca. Właśnie przechodziły po Oxford Street i zatrzymały się koło uniwersytetu.
- I że niby że tutaj mamy studiować?.. – zapytała Jessica. Patrzyła z podziwem na wielki budynek.
- Jak się dostaniemy… - mruknęła Holly. Dziewczyny zaczęły się śmiać.
- No co?.. – szturchnęła Mię łokciem.
- O masakra! – krzyknęła nagle Meggie i rozłożyła ręce na boki, żeby zatrzymać dziewczyny. – Idziemy tam! – wskazała dłonią w prawą stronę!
-Czemu? – zdziwiła się Jessica, bardziej skupiona na robieniu zdjęć.
- Bo. Tam. Jest. Pan. W. Wielkiej. Czarnej. Czapce! – mówiła powoli Price.
- Że co?! Gdzie?! O tam! Ja też chcę! Chodźmy! – podnieciła się Holly i zaczęła skakać w miejscu. Wyglądało to dość osobliwie i wszyscy przechodnie patrzyli się na nie dziwnie.
Przyjaciółki podeszły do ochroniarza i jako takim angielskim zapytały się, czy mogą zrobić sobie z nim zdjęcie. Mężczyzna nic nie odpowiedział. No cóż, taka praca… W ogóle się nie ruszał, ani nawet nic nie mówił.
- Jej! Jak pan może tak przez cały dzień nic nie robić?! To jakieś nienormalne! – zdziwiła się Holly, jednak i tym razem nie usłyszała odpowiedzi. – No ale mniejsza. Dobra, róbmy te zdjęcia.
Jak to przystało na Jess, Meggie, Mię i Holly, to nie mogły być normalne zdjęcia. Na jednym Mia pokazywała nad czapką „rogi”, na innym Meggie i Holly całowały mężczyznę w oba policzki. A ten ani drgnął.
- Ta praca jest chora. – stwierdziła Jessica, gdy oddaliły się w końcu od biednego ochroniarza.
Mijały kolejne ulice, podziwiając Londyn. Nagle zauważyły w oddali słynny posąg wielkiego lwa pod kolumną Nelsona.
- O ja jebię. – wydukała Meggie. – Tu, w tym miejscu byli  O n e  D i r e c t i o n ! Sami, we własnej osobie! Mam nawet zdjęcie!
Dziewczyny natychmiast się ożywiły… w sumie cały czas chodziły podjarane otoczeniem, jednak teraz miały wrażenie, że zaraz eksplodują. Szybko podbiegły do lwa. Obok przechodziło dużo ludzi, więc przyjaciółki zaczepiły mężczyznę, który wyglądał na dosyć miłego. Poprosiły, żeby zrobił im zdjęcie. Ustawiły się na posągu w identycznych pozycjach jak chłopaki z 1D.
- Ja jebię… Nie wierzę… - powtarzały w kółko.
Jakoś udało im się w końcu odejść od posągu i zmęczone ruszyły w stronę domu. Ale droga powrotna przecież nie mogła być normalna, jak przystało na normalnych ludzi, prawda?..
Najpierw Holly – szła po prostej drodze i gleba. Tak po prostu, na środku chodnika. Oczywiście, dziewczyny wybuchnęły śmiechem na całą ulicę, tak że wszyscy ludzie po raz setny tego dnia patrzyli na nie jak na jakieś jednorożce. Jessica zrobiła milion zdjęć, w tym ze trzydzieści przedstawiało leżącą na ziemi, roześmianą Jefferson.
- Dobra, ogar, dziewczyny. Idziemy do domu. – zarządziła Mia i wyszła na jezdnię, by przejść na druga stronę. Nagle usłyszały dźwięk klaksonu i wrzaski kierowcy.
- Co ty do cholery robisz, dziewczyno?! Zabić się chcesz?! Mama cię nie nauczyła, że nie wychodzi się na jezdnię na czerwonym?!
- Upsik… - westchnęła Clark i odpowiedziała głośno mężczyźnie w samochodzie, który omal jej nie przejechał – Niech pan powie jeszcze jedno słowo o mojej mamie, to obiecuję, że nie będę się powstrzymywać. A poza tym to jestem daltonistką. Pan się powinien cieszyć, że żyję, a nie wrzeszczeć. Przecież nic się nie stało…
Facet popatrzył na nią zszokowany i bez słowa odjechał.
- Co ci odbiło z tym daltonizmem?.. – zapytała Meggie. Dziewczyna wzruszyła ramionami.
- Tak jakoś… Nie wiedziałam, co powiedzieć.
Gdy już bezpiecznie przeszły po pasach, zatrzymały się żeby zrobić sobie pamiątkowe zdjęcie… ulicy?.. Zresztą nieważne. Weszły do parku i od razu usiadły na pierwszej wolnej ławeczce.
- Wiecie coo?... Mam pomysł. – wyszczerzyła się Meggie. Włączyła odtwarzacz w swoim telefonie i na pełnej głośności puściła swój ulubiony zespół, One Direction.
- You’re insecure. Don’t know what for… - zaczęła śpiewać.
- No błagaam… - westchnęła Holly, jednak już po chwili, razem z pozostałymi dziewczynami dołączyła się do przyjaciółki.
- And that’s what makes you beautiful!
Oczywiście na jednej piosence się nie skończyły… Dziewczyny śpiewały jeszcze “One Thing”, “Taken” (to ulubiona piosenka Holly z solówką Zayn’a) i „Gotta Be You”.
W końcu zmęczone wróciły do domu.
- I jak wam się podoba Londyn? – zapytała z uśmiechem pani Price, gdy otworzyła im drzwi.
- Ojeej… Cudownie. – westchnęła Holly. – Pierwsza idę do łazienki! – krzyknęła idąc po schodach.
- Ja druga! – odpowiedziała Mia, a trzecia miała być Meggie.
Każda z nich wzięła dłuuugi prysznic i ogólnie się trochę ogarnęły. Loczkowata włączyła laptopa i weszła na twitter’a, różne blogi i inne strony z informacjami o aktualnym miejscu pobytu One Direction.
- O ja pirdzielę. – wydukała gapiąc się wielkimi oczami w ekran komputera.
- Co jest?.. – zapytała Jess, wychodząc z łazienki.
- One Direction. – powtarzała Meggie, trochę nietrzeźwo.
- No ale w sensie, że co z nimi?..
- No są! – dziewczyny patrzyły na nią jak na idiotkę. Łał, One Direction  s ą. A to ci niespodzianka… - Są no tutaj! W sensie, że w Londynie! – piszczała Price.
- Serio?! – Mia podniosła się z łóżka i usiadła koło Meggie, żeby zobaczyć, co tam piszą w internecie.
- No dzisiaj jeszcze nie… - wytłumaczyła. – Ale skończyli właśnie trasę i wracają  t u t a j !
Dziewczyny zaczęły skakać po łóżkach i piszczeć. Trwało to z piętnaście minut i nagle do pokoju wpadł pan Price.
- Co się tu dzieje, do diabła?! – krzyknął przerażony. Zapadła głucha cisza. Przyjaciółki patrzyły chwilę na tatę Meg, szczerze mówiąc, jak na idiotę, i równocześnie wybuchnęły śmiechem.
- No bo wie pan… - powiedziała między kolejnymi atakami śmiechu Holly.
- Pająk tu był. – dokończyła Meggie, co spowodowało jeszcze głośniejszy śmiech Jess i Mii.
- A tak poważnie to…
- ONE DIRECTION JEST W LONDYNIE!! – krzyknęły równo dziewczyny. Wciąż stały na łóżkach.
- Że kto?.. – mężczyzna zmarszczył brwi i zaczął intensywnie myśleć. – A… Ten zespół, którego masz te milion plakatów, którymi sobie obkleiłaś pokój, tak?.. – tu zwrócił się do córki.
- TAK! – odpowiedziała i znowu zaczęła piszczeć. – Są tutaj, rozumiesz?!
- Taak… Cudownie. – westchnął zrezygnowany. – Tylko nie połamcie łóżek, bo będziecie spać na podłodze…
Wyszedł z pokoju i po chwili znowu po całym domu rozniosły się śmiechy i wrzaski nastolatek. W kółko nawijały o wszystkich chłopakach. Jessica zajęła sobie Hazzę, Mia stwierdziła, że chętnie przeleciałaby Liam’a, a Meggie powiedziała, że bierze wszystkich. Jedynie Holly siedziała cicho. Wszystkie jej myśli zaprzątała jedynie jedna osoba, a mianowicie Dan.
Gdy się zmęczyły, co nastąpiło po jakiejś godzinie, położyły się do łóżek i zaczęły usypiać, co przerwał chichot Mii.
- Co ci jest?.. – mruknęła Holly, praktycznie nie otwierając buzi.
- Wiecie co, przypomniał mi się fajny dżołk. Brunetka westchnęła. Niepotrzebnie się odzywała. Mogła zrobić tak jak Meggie i Jessica i udawać, że śpi.
- Wal.
- Jak się nazywa przesolona firanka?.. Z a s ł o n a.

___________________________________________________________________________________

 No to tak, jakiś taki wyszedł pierwszy rozdział .. 
No i ogólnie to nadal mamy niezłą zjare , po Brit Awards i no stwierdzam iż nasi chłopcy są najlepsi i ich bardzo kocham ...GRATULACJEE ! <pomińmy fakt ,że oni tego nie przeczytają>
a no i  jak to czytacie , to zostawcie po sobie jakiś znak ... nie obrazimy się jeżeli będzie to komentarz albo whatever .. :) 
Jak chcecie być informowani, to zostawiajcie w komentarzach swoje nicki  na TT . xx

niedziela, 12 lutego 2012

BOHATEROWIE

 MIA CLARK (ur. 12 maja 1993r.) - pogodna, zawsze uśmiechnięta ciemna blondynka. Niczego nie traktuje poważnie, a wszystkie problemy obraca w żart. Przyjaciółki uważają, że dla niektórych jest zdecydowanie zbyt miła. Jest bardzo wysportowana i jej ulubiony sport to koszykówka. Ma piękny głos , chociaż ona sama twierdzi że jest zwyczajny. Kocha jeść frytki z McDonald'a. Zawsze jest żywiołowa, pełna energii i nawet gdy przyjaciółki padają z nóg ona ciągle gada jak nienormalna. No właśnie, Mia kocha plotkować i opowiadać suchary z archiwum.


 JESSICA GRANT (ur. 31 stycznia 1993r.) - mila sympatyczna dziewczyna z poczuciem humoru.Jest szczera i nie brak jej pasji. Ma bogata wyobraznie.Zbyt łatwo ją do czegoś namówić i jest też niecierpliwa . Jest życzliwa wobec innych.Tak jak jej przyjaciolki jest zakrecona i zwariowaną nastolatką. Cały czas się odchudza, bo twierdzi że jest za gruba .. wszyscy jej mówią ,że wygląda dobrze, ale ona ich po prostu nie słucha .Od trzech lat jest wegetarianka.Uwielbia fotografie. Jest stanowcza i nie lubi gdy ktoś podważa jej zdanie . Mówią , że rude jest wredne , ale ona jest tego przeciwieństwem , a piegi dodają jej urody .

 DAN WILSON (ur. 5 czerwca 1993r.) - chłopak Holly. Jest opiekuńczy, troskliwy i martwi sie o swoją dziewczynę. Nie jest pewien co do jej wyjazdu, boi sie że ją straci. Coś czuje (taką głębie głębionową), że Holly może być tą jedyną. Jest zdecydowanie zbyt pewny siebie.

 HOLLY JEFFERSON (ur. 27 października 1993r.) - zwariowana realistka,ale wszędzie dostrzega pozytywne strony. Czasami (hmm... może ciut częściej niż czasami...) bywa chamska, ale tak to jest bardzo otwarta. Zdecydowanie za bardzo ufa ludziom i wiele przez to straciła, ale co tam. I tak cieszy się życiem i każdą chwilą. Poza tym gra na gitarze i kocha słuchać muzyki. Nigdy nie narzeka, bo w końcu zawsze "mogło być gorzej, niee?..".  Uzależniona jest od miętowych gum do życia Winterfresh. Jej śmiech brzmi jak rechot chorej psychicznie żaby, no ale nic. I tak rechocze 23 na dobę. Jest trochę bardzo dziwna i ma jakieś idiotyczne marzenia, bo na przykład marzy o jedzeniu spaghetti rekami, i pozostałe wariatki (Meggie, Jess i Mia) zawsze chętnie pomoga jej je spełnić.

 MEGGI PRICE (03.10.1993r) - romantyczna marzycielka. Jest taka trochę bardzo szalona, kocha imprezy i zakupy. Wredna, dla osób które ją irytują. Żeby komuś zaufać, musi spędzić z tą osobą dużo czasu.. wyjątkiem są osoby, na których jej bardzo zależy. Można na niej polegać . Ma dziwne myśli i głupie skojarzenia , a to wszystko przez jej przyjaciółki (Jess, Holly, Mię). Interesuje się fotomodelingiem, malarstwem i modą .Wręcz uwielbia jeść żelki , twierdzi że dzień bez nich to dzień stracony i ten dzień nie ma po prostu żadnego głębszego sens. Lubi wyzwania i adrenalinę. Pomimo tego, że wygląda jak jakaś rozpieszczona księżniczka, jest świetną przyjaciółką i potrafi doradzić. Chciałaby mieć wszystko pod kontrolą i jak jej coś nie wychodzi to się trochę bardzo denerwuje i lepiej jej wtedy nie wchodzić w drogę.  
                             
 CLEO LOLITH (21.02.1994r)-dziewczyna która kocha opowiadać sucharki, lubi latac po całym domu ubrana za super bohatera, kocha jesc jogurty, myśli ze zda (hahaha). Jest osobą z dramatycznymi odpałami. Martwi się o osoby na których jej zależy. Jest bardzo ambitna i uparcie dąży do postawionego sobie celu. Dużo bluźni , jednak nikt tym specjlnie sie nie przejmuje , bo dziewczyna nadrabia urodą . Lubi flirtować i jest czasami chamska (kiedy ma zły dzień) . Ma świetną figure i dlatego wszystkie osoby , które ją bardziej poznały dziwią sie gdzie ona mieści tyle jedzenia , bo je tyle, co niejeden dorosły mężczyzna.

 HAROLD STYLES(01.02.1994r) -jest pogodnym i symatycznym (zajebistym) chłopakiem.Uwielbia dawać koncerty pod prysznicem i chodzić nago(czuje sie wtedy bardzo swobodnie) .Chyba każdy już chłopak , który z nim kiedykolwiek mieszkał widział rozmiary jego marchewki . Codziennie pożera minimum 5 twixów (słodko). Woli starsze od siebie dziewczyny , jednak młodszymi też nie pogardzi. Jest najmłodszy z zespołu , dlatego chłopcy strasznie sie o niego matrwią .. takie zachowanie go wkurza, jednak nic nie może na to poradzić . Chętnie poznaje nowe osoby , głownie dziewczyny. Lubi utrzymywać kontakt wzorkowy z płcią przeciwną .. Jest takim trochę bardzo podrywczem . Ma ciężki charakterek i lubi robić głupie kawałyy przyjaciołom.

 NIALL HORAN (ur. 13 września 1993r.) - to chłopak o uroczym uśmiechu i pięknych oczach najbardziej na świecie kocha jedzenie , w przyszłości chcę wyjść za mąż za swoją przyjaciółkę LODÓWKĘ. Jest nieśmiały w stosunku do nowo gpoznanych osób. No ale tak to słychać o za nim sie go zobaczy.  Twierdzi iż nie potrzebna mu dziewczyna, bo one to tylko przysparzają problemów i są uciążliwe. Nigdy nie spotkał nikogo, który je tyle samo co on. Jest słodki i troszczy się o rodzinę i przyjaciół . Cieszy się , że poznał takich chłopaków jak Zayn, Harry, Louis i Liam ... zawsze chciał mieć brata,a teraz ma ich aż czterech. Kocha swoje życie i nie zamieniłby go na żadne inne. Ma zdecydowanie za mało solówek .

 LOUIS TOMLINSON (24.12.1992r) - kolejna dupa z One direction. Superprzystojny "duży dzieciak" .Wiecznie się wygłupia i śmieje. Ma cudowny,szczery uśmiech. Najbardziej na świecie (póki co) kocha swojego kociaka Harry'ego. Jest uzależniony od marchewek. No i ma wielkie poczucie humoru, przy nim po prostu nie można sie nudzić. Co chwila wali sucharami (dżołkami, jak kto woli) i za każdy po prostu powinien dostać puchar. Ale pomimo tego , że jest nieogarnięty , to jak przyjdzie co do czego to potrafi być poważny i udawać normalnego człowieka (nawet nieźle mu to wychodzi) Jak coś chce ,a mu czegoś ktoś nie chce dać, to robi wtedy takie słodkie oczka , jak kotek z Sherek'a. Ogólnie to nie zna , takich słów jak np. smutek czy nuda ..

 LIAM PAYNE (ur. 29 sierpnia 1993) - najdojrzalszy z calego 1D, nazywają go Daddy Direction, bo jest troche bardziej ogarniety niz reszta. Jest romantyczny i delikatny, a jesli nalezy mu na kimś, robi wszystko, aby ta osoba byla szczęśliwa. To dobry przyjaciel, zawsze cos doradzi (niekoniecznie mądrze, ale to sie nie liczy) i nie zostawi w potrzebie. On to taki slodziak tak w ogole. Kocha ogladac razem z Zayn'em bajki Disneya. No i jest niesmialy, uroczy i robi sie czerwony jak sie denerwuje przy dziewczynach. Wiadomo, ma piękny głos, niezłą dupe i jest meega przystojny. Nienawidzi łyżek ..ma jakąś schize , jak je widzi to piszczy jak baba i zachowuje się jak jakiś chory psychicznie człowiek .

ZAYN MALIK (12.01.1993r)  -Zajebisty, seksowny chłopak.. Pięknie śpiewa, ale tańczyć to on nie umie. Często jest chamski, kocha kąśliwe odzwyki i wyśmiewanie innych, ale jest taki tylko w stosunku do chłopaków. Szanuje dziewczyny , jest wobec nich delikatny i słodki. Zawsze stawia na swoim ,nawet jeśli jest w błędzie. Nie za bardzo umie panować nad emocjami , ale to tylko gdy go coś irytuje bądź jest naprawdę wkurzony. Jest takim "playboy'em" i trochę takim lalusiem, bo nie rusza się nigdzie bez lusterka i żelu do włosów. Kocha jeść hamburgery i oglądać kreskówki . 

Są trochę nie w kolejności, ale nie ogarniałyśmy tego bloga więc jest jak jest.
No to tu są wszyscy bohaterowie :)
Mam nadzieję, że to nie jest jakieś mega idiotyczne.  
No to... cześć.
PS. Jeżeli to czytasz, to proszę, zostaw w komentarzu co o tym myślisz, bo nie wiemy czy to kontynuować ;p