- Holly, Holly, Hollyy!!! - wrzeszczały dziewczyny, skacząc i
przepychając się nawzajem na łóżku.
- Co chcecie? - zapytała wchodząc do pokoju.
- No pacz taam! - Mia wrzasnęła na coś czarnego, co pełzało po podłodze. Jefferson strzeliła facepalm'a, podeszła do pajączka i wzięła go do ręki.
- Aaaaa! Tylko nie dotykaj tego czegoś moim telefonem, bo ci cycki odetnę i wyśle na Antarktyde! - piszczała Meggie z rękami przy twarzy.
- Jeju, to tylko małe słodkie stworzonko...- Holly podeszła do okna i wypuściła Jim'a (tak, Jefferson właśnie dała swojemu nowemu przyjacielowi imię Jim) na parapet za oknem. - Już, zadowolone?..
Nie czekając na odpowiedź ruszyła w stronę tarasu. Usiadła na leżaku i szybko wyszukała w telefonie przyjaciółki potrzebny numer . Lou :*. Mm... z buziaczkiem. Holly uśmiechnęła się pod nosem.
Cześć Lou. Wbijajcie do nas. x
Odpowiedź pojawiła się niemal natychmiast.
Oczywiście, bardzo chętnie :D Tylko jest jeden problem - gdzie mieszkasz księżniczko? x
Zanim dziewczyna zdążyła wysłać Tomlinsonowi adres, przyszła druga wiadomość.
Nie wiem, czy to dobry pomysł, żeby zabrać chłopaków, bo się mega jarają i skaczą po pokoju jak małpki na bambusach, zwłaszcza Zayn. :D
Jeffie wybuchła śmiechem.
Hahaha :D no na peewno. Przypatatajaj sam, Meg się ucieszy. x
Zanim chwilę pomyślała kliknęła 'wyślij'. Nagle zdała sobie sprawę z tego, co napisała i zaczęła gwałcić przycisk ANULUJ.
Anuluj, anuluj, anuluj.. *wysłano* ja pierdolę.
Holly słońce, czemu ukradłaś Meggie iPhona? :) – pojawiło się po chwili na ekranie.
- Co chcecie? - zapytała wchodząc do pokoju.
- No pacz taam! - Mia wrzasnęła na coś czarnego, co pełzało po podłodze. Jefferson strzeliła facepalm'a, podeszła do pajączka i wzięła go do ręki.
- Aaaaa! Tylko nie dotykaj tego czegoś moim telefonem, bo ci cycki odetnę i wyśle na Antarktyde! - piszczała Meggie z rękami przy twarzy.
- Jeju, to tylko małe słodkie stworzonko...- Holly podeszła do okna i wypuściła Jim'a (tak, Jefferson właśnie dała swojemu nowemu przyjacielowi imię Jim) na parapet za oknem. - Już, zadowolone?..
Nie czekając na odpowiedź ruszyła w stronę tarasu. Usiadła na leżaku i szybko wyszukała w telefonie przyjaciółki potrzebny numer . Lou :*. Mm... z buziaczkiem. Holly uśmiechnęła się pod nosem.
Cześć Lou. Wbijajcie do nas. x
Odpowiedź pojawiła się niemal natychmiast.
Oczywiście, bardzo chętnie :D Tylko jest jeden problem - gdzie mieszkasz księżniczko? x
Zanim dziewczyna zdążyła wysłać Tomlinsonowi adres, przyszła druga wiadomość.
Nie wiem, czy to dobry pomysł, żeby zabrać chłopaków, bo się mega jarają i skaczą po pokoju jak małpki na bambusach, zwłaszcza Zayn. :D
Jeffie wybuchła śmiechem.
Hahaha :D no na peewno. Przypatatajaj sam, Meg się ucieszy. x
Zanim chwilę pomyślała kliknęła 'wyślij'. Nagle zdała sobie sprawę z tego, co napisała i zaczęła gwałcić przycisk ANULUJ.
Anuluj, anuluj, anuluj.. *wysłano* ja pierdolę.
Holly słońce, czemu ukradłaś Meggie iPhona? :) – pojawiło się po chwili na ekranie.
Dobraa… Co by tu napisać Tomlinsonowi?..
Z miłości x. Przyjeżdżajcie szybko i pamiętaj, nigdy nie było tej
rozmowy. ^^
Szybko wykasowała z telefonu wszystkie wiadomości.
Zadowolona z siebie dziewczyna wróciła do pozostałych, które teraz
wylegiwały się na trawie, z drugiej strony domu, czyli konkretnie przed domem.
- Co tam u was? – zapytała z wyszczerzem na twarzy.
- Meggie stłukła doniczkę. I to taką z kwiatkiem! I sobie
pomyślałyśmy, że w tym kwiatku też może być trochę doniczki, więc nie
podniosłyśmy go z ziemi, żeby się nam coś nie stało. – wyjaśniła Mia oglądając
swoje paznokcie, które przez momentem pomalowała. – A ty co się tak
szczerzysz?..
- A no wiesz... dobry dzień. – zaśmiała się brunetka i spojrzała na
rozsypaną ziemię, kawałki doniczki i przewróconego kwiatka przy drzwiach. Tak, osiemnastolatki same w domu.
- Ona chyba naprawdę jest w ciąży. Te huśtawki nastrojów i w ogóle... – Jessica smarowała się kremem z filtrem. Było z jakieś 30 stopni. – Alee upaał...
- Ona chyba naprawdę jest w ciąży. Te huśtawki nastrojów i w ogóle... – Jessica smarowała się kremem z filtrem. Było z jakieś 30 stopni. – Alee upaał...
- A może wyjdziemy na miasto?.. – zaproponowała Meggie, ale Holly
zdecydowanie odradzała tego pomysłu.
- Ale czemuu?... – Meg zrobiła minę wygłodzonego psa.
- No bo… no nie. – uśmiechnęła się Jefferson i usiadła na leżaku.
- Taak… Bardzo świetny argument, czeba przyznać. – mruknęła ironicznie,
podciągając dres, który zsuwał jej się z bioder.
- No nie? – zaśmiała się Holly.
- O lol, a co myślicie o tej całej słit Cleo? - zapytała bardzo na
temat Meggie.
- Nie wiem, ja to bym jej nawet patykiem nie tknęła - rzuciła brunetka, która malowała paznokcie
na taki jaskrawy kolor, a mianowicie
czarny.
- No dobra, a tak serio? – prychnęła Jessica.
- No mówię serio! Jak dla mnie to ona jak jakiś dzikus wygląda…
- Przecież ładna jest. - zauważyła
Mia.
- Pff, nie jest?
- Po prostu dziewczyna ślini się na widok Zayniątka i nasza Holly jest
zazdrosna. – skwitowała Meggie i wyszczerzyła się głupio.
- Meg, weź ty spierdalaj na drzewo banany prostować. Zauważ, że to nie
Zayna podrywała tylko Harry’ego, a z resztą ja mam chłopaka, więc ogar. Ile
razy mam wam to powtarzać?.. – westchnęła dziewczyna.
- I tak ci nie wierzę. – stwierdziła loczkowata i wzruszyła ramionami.
Aby zapobiec dalszej kłótni, które ostatnio miały dosyć często, Mia
powiedziała, żeby pograły w siatkówkę (bo już wysechł jej lakier). Oczywiście
chętna była tylko Holly, bo aktywność Meggie i Jess ograniczała się do
przekładania stron w magazynach o modzie. Pomimo pięknego dnia, Price gotowała
się w dresiku, bo w końcu najważniejsze jest to, żeby Jeffie pokazała się
sąsiadom w samej bieliźnie.
Po jakimś czasie nagle pod dom podjechała wieka, czarna limuzyna.
- Co to?! – zdziwiła się Jess.
- Czekaaj... skądś takie coś kojarzę... – zmrużyła oczy Meg
przyglądając się autu.
Z samochodu wysiadło po kolei pięciu chłopaków.
- Siema siema! – zawołał od razu Lou i wyszczerzył się na widok
dziewczyn i ich zdziwionych min. Chłopak spojrzał na Holly, która miała na
twarzy wielkiego banana. Tomlinson puścił jej paczydełko, na co ta zareagowała
głośnym śmiechem.
- Co się dzieje?.. – zapytała zdezorientowana Meggie, patrząc to na
brunetkę, to na Louisa.
- Takie nasze tajemnice. – wyszczerzyła się Holly. O taak, już
widziała tę nutkę zazdrości w oczach loczkowatej. Przed nią się nic nie ukryje.
- Fajny dresik, Meg. – powiedział Harry. Natychmiast wszyscy spojrzeli
na spodnie dziewczyny.
- Ejj... – Meggie spiekła buraka. – No nie paczcie się tak!
- On jest bardzo mega świetny. – zapewnił Louis. – Ale czemu nosisz go
przy takim upale?
- Żeby Holly... – przerwała, bo owa dziewoja rzuciła w nią piłką.
Price ze śmiechem jej oddała. - ... biegała po ulicy w samej bieliźnie,
wrzeszcząc, że was kocha. – dokończyła i pokazała Jefferson język.
- Że coo?.. – powiedział dusząc się śmiechem Zayn. – O czym ty do nas
rozmawiasz?
- Taki tam zakład. – uśmiechnęła się Holly.
- Czemu to ty nie możesz biegać w samym staniku?.. – zwrócił się do
Meggie Lou z miną zbitego psa. Reszta przyjaciół wybuchnęła nieokiełznanym
brechtem, tak głośno, że z okien sąsiednich domów zaczęli wyglądać ludzie, z
szeroko otwartymi oczami przyglądając się tej chołocie. Louis patrzył na
wszystkich po kolei z miną mówiącą „No o co wam chodzi?.. co w tym
śmiesznego?..”, co dało efekt kolejnej fali śmiechu.
- Ejj, STOP! – przerwała w końcu Jessica, jedyna ogarnięta w tym
towarzystwie. – Czy mi się zdaje, czy słyszę... was?
Wszyscy zamilkli. Faktycznie, z domu dało się słyszeć pierwsze dźwięki
„One Thing”.
- I’ve tried playing it cool...- zaczęła cicho śpiewać Mia. - But when
I’m looking… EJ! To mój telefon!
Szybko pobiegła do domu i wróciła z urządzeniem, które zdążyło już
zamilknąć. Sześć nieodebranych połączeń od: mama. Skoro mama tyle razy dzwoniła
może stało się coś ważnego?.. Ta wiadomość trochę zaniepokoiła dziewczynę, ale
starała się o tym nie myśleć.
- Co się stało? – zapytał Liam.
- Nie, nic. Mama. – wymusiła uśmiech. Odłożyła telefon na stół i
wróciła do gry w siatkówkę, tym razem już w więcej osób – razem z Holly,
Niallem i Zaynem.
Po chwili znowu zadzwonił telefon. Tym razem wszyscy zaczęli śpiewać,
gdy nagle muzyka przestała grać i jednocześnie zamilkli. A chwilkę potem znowu
wszyscy się śmiali.
- PRZESTAŃCIE! – powiedziała głośno Meg stojąc z telefonem
przyjaciółki w ręku. Wow, wstała z leżaka.
– Mia, chodź tutaj. Twoja mama dzwoni i chyba... płacze? – powiedziała
drżącym głosem.
Blondynce natychmiast uśmiech zniknął z twarzy. Zalał ją zimny pot i
ręce zaczęły się trząść. Co się mogło stać?..
- Coo?.. – powiedziała ledwo słyszalnym szeptem. Szybko zabrała Meg
telefon i poszła do domu.
W ogródku zapadła niezręczna cisza.
- Co się stało, mamo?.. – łatwo było usłyszeć, co mówiła Mia. – ŻE
CO?! Nie, mamo... Powiedz, że niee... – teraz dziewczyna już szlochała. – Wiem,
rozumiem, tak. Kocham cię, pa.
Chłopaki z One Direction, Meggie, Holly i Jess czekali, aż dziewczyna
wróci, jednak to się nie stało. Clark pobiegła na górę i zamknęła się w pokoju.
Rzuciła się na łóżko i pozwalała łzom swobodnie spływać po policzkach.
- Może ktoś do niej pójdzie?.. – zaproponowała Holly, przerywając
ciszę. Wszyscy równo spojrzeli na Liama. Chłopak siedział i nie wiedział o co
chodzi. – No idź!
- Ale... no co ja mam... y no bo... Dobra. – powiedział w końcu
blondyn i ruszył swą zacną dupę do domu.
Stanął pod drzwiami, które były jako jedyne zamknięte, więc nasz
geniusz stwierdził, że to musi być pokój dziewczyn, w którym siedzi Mia.
Zapukać czy nie?..
Payne stał pod drzwiami jak jakaś sierota i co chwila podnosił rękę do
klamki, a potem ją opuszczał. Dobra, weź się w garść... – skarcił sam siebie.
Wziął głęboki wdech i nacisnął klamkę.
- Kto przyszedł?.. – zapytała skulona postać na łóżku.
- Jaa... To znaczy Liam. Co się stało?.. To znaczy, jak nie chcesz to
nie mów, ale jak chcesz to no mi możesz... – usiadł koło niej i objął
ramieniem.
- Mój dziadek nie żyje. – odparła dziewczyna wycierając dłonią łzy.
- Y... no wiesz, takie życie. – zająkał się Liam. „Kurde, co ja
gadam?! Takie jest życie – ktoś umiera. ŻYCIE. Brawo, geniuszu, popisałeś się.”
– gadał sam do siebie w myślach. – Przykro mi… - szepnął.
- Właściwie to nie chodzi o dziadka. Prawie w ogóle go nie znałam...
Spotkałam go może z pięć razy w życiu. Wiem, dzikie to jest, ale nie to jest
najgorsze...
- Nieważne, co jest. Przeżyjemy to razem. – powiedział pod nagłym
przypływem odwagi i uśmiechnął się do dziewczyny lekko. Podniósł jej podbródek
tak, by spojrzała na niego. – Prawda?
- Właśnie o to chodzi, że... – nie dokończyła, bo chłopak przybliżył
swoje usta do niej i delikatnie pocałował. Początkowo zdziwiła się mocno, ale
gdy tylko odzyskała władzę nad ciałem, odsunęła się od chłopaka. Zauważyła szok
i smutek w jego oczach. Czemu to zrobiła?.. On tak bardzo ją pociągał... Był
taki... inny, wyjątkowy, cudowny. STOP.
- Liam, ja nie mogę... – wyszeptała. – Nie chcę nic zaczynać z... no
wiesz, nami, bo... – przełknęła ślinę. Te słowa nie chciały jej przejść przez
gardło. – Bo ja wyjeżdżam.
Payne otworzył usta ze zdziwienia.
- Ale że... jak to wyjeżdżasz? Przeciez jesteś w Londynie dopiero
kilka dni...
- Po pierwsze sprawa pogrzebu, a po drugie mojej mamy. Bardzo go
kochała. Potrzebuje teraz wsparcia, nie mogę jej zostawić.
- Aa... Rozumiem. – powiedział chłopak drżącym głosem. Tak naprawdę
nic nie rozumiał. Nie rozumiał, dlaczego Mia mu się podoba. Nie rozumiał,
dlaczego to wszystko musi spotykać akurat ich. Nie rozumiał, czemu to na nią
zwrócił uwagę, a nie na którąś inną z tysiąca fanek... Mia wyjeżdża. – chodziło
mu w kółko po głowie, robiąc w niej bałagan, jakiego nie miał nigdy.
- Więc, mam nadzieję, że rozumiesz, ale... to by było bez sensu.
Przepraszam, ale związki na odległość nie mają sensu. Znajdziesz sobie inną,
przecież wiesz, że jesteś niesamowity.
- To może ja już pójdę. – powiedział sztywno i wstał.
- Liam, ja przepraszam.
Chłopak odwrócił się w jej stronę. Uśmiechnął się, tak szczerze się
uśmiechnął, tym uśmiechem, od którego Mia miała kisiel w gaciach.
- To nie twoja wina, rozumiem cię. I... podobasz mi się. Bardzo mi się
podobasz, Mia. – wyrzucił z siebie i szybko wyszedł z pokoju. Nie chciał
widzieć jej reakcji.
Wyszedł z domu i miał zamiar szybko pojechać do siebie, ale nie
przyszło mu do głowy, że przed domem spotka resztę przyjaciół. Skrzywił się
lekko na ich widok.
- Co jest? – zapytał Lou.
- No ten... jadę. – odpowiedział, i nie słuchając już tego, co
chłopaki mówili, wsiadł do samochodu i odjechał. Wprawdzie z całego zespołu
tylko Tomlinson miał prawko, ale może kolejny raz uda mu się bez mandatu ani
nic... W końcu całkiem nieźle jeździł.
***
Gdy tylko Liam odjechał pozostali chłopcy też postanowili się zbierać.
Nie mogli przecież zostawić przyjaciela samego w takim stanie… a właściwie to
dlaczego jest w takim stanie?..
Zamówili taksówkę. Po kilkunastu minutach auto już stało pod furtką.
- To… do zobaczenia, dziewczyny. – powiedział Niall i pomachał
koleżankom na pożegnanie.
Reszta chłopaków stała w miejscu i nie wiedziała, co zrobić.
Przytulić? Pocałować?.. Nie no, bez przesady… Ale może minąć trochę czasu do
następnego spotkania.
– Będziecie tak stać i się gapić nie wiadomo na co, czy się
pożegnacie?.. – zaśmiała się Holly. – Dobra, widzę, że nic nie zrobicie. – po
czym podeszła do chłopaków i każdego z nich przytuliła. – To cześć.
Weszła do domu pozostawiając zmieszanych przyjaciół. Zayn poszedł w
ślady Nialla i wsiadł do samochodu.
- Zobaczymy się jeszcze, prawda?.. – zapytała cicho Meggie. Louis
podszedł do niej blisko i uśmiechnął się.
- Oczywiście… Sam tego dopilnuję. – Loczkowata przytuliła się do
niego, a on zaczął bawić się jej włosami.
- Ejj! Co ty robisz? – podniosła głowę i spojrzała Tomlinsonowi w
oczy.
- Nie mogłem się powstrzymać. Kocham twoje włosy.
Price zaczerwieniła się i spuściła wzrok. Odsunęła się od chłopaka i
pomachała wszystkim. Harry też puścił z objęć Jessicę i zamknął za sobą furtkę.
- Będę tęsknić. – westchnęła Meg, gdy tylko samochód ruszył z miejsca.
- Ja też… Chodźmy do dziewczyn. – zaproponowała ruda i ruszyła do
drzwi.
- AHOOJ! Zacne dziewoje! Gdzie wyście się pochowały?! – wołała Meggie
biegając po całym domu. Nagle usłyszała płacz dochodzący z pokoju na górze.
- MIA SŁOŃCE, CO SIĘ STAŁO?.. – zapytała wpadając do pokoju jak dzika
antylopa. Podbiegła do dziewczyny, która siedziała skulona na łóżku, z jednej
strony obejmowana przez Holly. Brunetka też już miała łzy w oczach.
- Bo ja ... wyjeż.. wyjeżdżam - blondynka zaniosła się płaczem, miała
drgawki i jakieś nie wiadomo jeszcze co.
- Boże, kochanie... - Dziewczyny nie pytały jaki jest powód, ani co się stało Liamowi. Stwierdziły, że jeżeli ich przyjaciółka będzie miała ochotę to sama im to powie. Na razie jednak widziały, że ona potrzebuję przyjaciółek, które posiedzą z nią w ciszy i będą ją wspierać duchem, sercem i słodyczami.
A propos słodyczy... to Jess właśnie wyszła z pokoju i wróciła z pudełkiem śmietankowych lodów Algida. Podała każdej łyżeczkę i usiadła po turecku naprzeciwko przyjaciółek.
- Boże, kochanie... - Dziewczyny nie pytały jaki jest powód, ani co się stało Liamowi. Stwierdziły, że jeżeli ich przyjaciółka będzie miała ochotę to sama im to powie. Na razie jednak widziały, że ona potrzebuję przyjaciółek, które posiedzą z nią w ciszy i będą ją wspierać duchem, sercem i słodyczami.
A propos słodyczy... to Jess właśnie wyszła z pokoju i wróciła z pudełkiem śmietankowych lodów Algida. Podała każdej łyżeczkę i usiadła po turecku naprzeciwko przyjaciółek.
Gdy zjadły i wylizały całe pudełko, siedziały sobie w ciszy.
- Dobra, jest jak jest. Ale trzeba coś robić, no! – ocknęła się nagle
Holly, jak zawsze optymistycznie nastawiona do życia. Wstała z łóżka i zaczęła
skakać po pokoju, nie wiedząc, co ze sobą zrobić. Nagle się zatrzymała i
złapała za brzuch. – Ale najpierw muszę do toalety. Za dużo lodów.
- Jefferson, tak wyjątkowo, ma rację. – zgodziła się Meg. – Idziemy na
zakupy! Mamy misję do wykonania.
Mia i Jessica patrzyły na nią nic nie rozumiejąc.
- MISJA: WYDAĆ WSZYSTKIE PIENIĄDZE MII NA MIESIĄC W JEDEN DZIEŃ! –
oświeciła przyjaciółki loczkowata. Ruda natychmiast się rozbudziła, a na twarzy
Mii pojawił się szeroki uśmiech.
- No to na co czekamy?.. – zapytała blondynka i podeszła do szafy w
celu znalezienia fajnych ciuchów.
- Masz rację. No dobra, to w co się ubierzemy? – podeszła do niej Holly,
która już wyszła z łazienki.
- No nie wiem?
W tym momencie dziewczyny rzuciły się na szafę. Ubrania latały po
całym pokoju, a na dywanie Mia z Holly tłukły się o śliczną kremową bluzkę.
- Ona jest moja słońce!- wdzięczyła swój głos Clark.
- Kłamiesz, ja pierwsza ją zobaczyłam!
- Niee!- wysunęła język blondynka, odgarniając z twarzy masę swych
długich włosów.
- Dziewczyny ogarnijcie dupska, musimy zachowywać się poważnie, a nie
jak orangutany? - oznajmiła Jess. Dziwczyny popatrzyły na nią jak na
nauczycielkę fizyki i równocześnie wybuchły śmiechem.
W końcu każda z nich wybrała odpowiedni strój. Ruszyły na miasto,
zabierając ze sobą wszystkie oszczędności Mii.
Po kilku godzinach wróciły zmęczone do domu. Mogłyby chodzić jeszcze o
wiele dłużej, ale rodzice wydzwaniali do nich, mówiąc, że jest już ciemno.
Rzuciły się na swoje łóżka, jednak po pięciu minutach z nich wstały. Wyciągnęły
z toreb wszystkie nowe ubrania i przymierzały je po kolei. Tak jak zawsze, kilkoma
się wymieniły.
Była już noc. Ale kogo to obchodzi, bo waśnie w telewizji leciał
maraton horrorów. Dziewczyny ubrały się w piżamki, zmyły makijaż i podreptały
do salonu. Oczywiście na schodach w bajecznym stylu Holly zaliczyła mate i
spadła na ryjek. Pozostałe dziewoje z gracją pozbierały jej szczątki i zaniosły
do pokoju. Wszystkie usiadły na kanapie. Przed nimi leżały stosy jadła, które
właśnie wpierniczała Jess.
- Kochanie, odłóż te czipsy bo ci w dupę pójdzie – rechotała Holly.
- Moja dupa, moja sprawa. – wysyczała Grant i zajęła się jedzeniem.
- Ej, laski, japa! – powiedziała Meggie, włączając TV.
Na ekranie pojawiły się jakieś szkaradne postacie i w tle leciała
straszna muzyka. Przyjaciółki natychmiast zamilkły i wpatrywały się wielkimi
oczami w telewizor. Przez chwilę w domu panowała zupełna cisza… którą przerwał
śmiech Mii.
Ta niesforna nastolatka wpadła w szał i śmiała się jak jakiś psychol,
chociaż w sumie to dla niej normalne.
No ale cóż, jej urocze zęby odwracały uwagę od debilnej sytuacji.
- Paczajcie, ten ludź wygląda jak dupeczka z facebooka!
- Y lol, Harold jest ładniejszy – Jessica zrobiła słynnego pokerface’a
i powróciła do oglądania horroru.
***
Gdy niewiasty odprawiały kolejną stanowczą kłótnię, na temat ubioru
bohaterów, Holly zaczęła pisać z Dan’em. Jednak chytrym oczkiem zauważyła to
Meggi i zabrała jej telefon.
- Co jest kurde? Oddawaj telefon, pałko! – darła japencję Hollson.
- Niee, jak chcesz to mnie złap! – opowiedziała z uśmiechem
dziewczyna.
Holly biorąc to, co jest pod ręką zaczęła gonić przyjaciółkę. Dziwne,
że akurat na stole obok kanapy leżał kij do bejsbola. Interesujący jest fakt,
iż żaden mieszkaniec tegp domku nie umiał grać w baseball, ani nawet nie
posiadał sprzętu do tego sportu.
_____
okay, więc jest w końcu siódmy :D
PRZEPRASZAMY BARDZO, ŻE TAK DŁUGO NAS NIE BYŁO. ♥
w szkole i życiu prywatnym chyba już jest lepiej, przynajmniej jak dla mnie, więc wróciłyśmy.
tymczasem jest trochę spraw do obgadania...
po pierwsze, jeśli to w ogóle czytasz, to przepraszamy Nadię, że tak się skończyło z Miamem, no ale no ten... :) po drugie, nie umie ktoś robić fajnych szablonów na bloga? bo chciałyśmy zmienić, ten taki jakiś brzydki jest, ale chyba nie umiemy xd. jeśli ktoś by mógł nam pomóc, to napiszcie w komentarzu, okay? :)
kolejna sprawa, mamy ponad 4000 wejść, DZIĘKUJEMY BARDZO. ♥ tak samo za te wszystkie komentarze, to dużo dla nas znaczy, od razu poprawia się humor jak widzimy nowe komentarze :D
a tak na koniec, to dodam że zapraszamy wszystkich do komentowania, i zalogowanych i anonimowych. poświęćcie taką mini małą chwilkę na te kilka słów, proooszę :D oczywiście jeśli chcecie, zmuszać nie będziemy.
dobra, kończę, bo bez sensu zaczynam gadać xd.
dobranoc i miłego dnia . ♥ xx
Paulina ( @paulinoszek )
okay, więc jest w końcu siódmy :D
PRZEPRASZAMY BARDZO, ŻE TAK DŁUGO NAS NIE BYŁO. ♥
w szkole i życiu prywatnym chyba już jest lepiej, przynajmniej jak dla mnie, więc wróciłyśmy.
tymczasem jest trochę spraw do obgadania...
po pierwsze, jeśli to w ogóle czytasz, to przepraszamy Nadię, że tak się skończyło z Miamem, no ale no ten... :) po drugie, nie umie ktoś robić fajnych szablonów na bloga? bo chciałyśmy zmienić, ten taki jakiś brzydki jest, ale chyba nie umiemy xd. jeśli ktoś by mógł nam pomóc, to napiszcie w komentarzu, okay? :)
kolejna sprawa, mamy ponad 4000 wejść, DZIĘKUJEMY BARDZO. ♥ tak samo za te wszystkie komentarze, to dużo dla nas znaczy, od razu poprawia się humor jak widzimy nowe komentarze :D
a tak na koniec, to dodam że zapraszamy wszystkich do komentowania, i zalogowanych i anonimowych. poświęćcie taką mini małą chwilkę na te kilka słów, proooszę :D oczywiście jeśli chcecie, zmuszać nie będziemy.
dobra, kończę, bo bez sensu zaczynam gadać xd.
dobranoc i miłego dnia . ♥ xx
Paulina ( @paulinoszek )