sobota, 3 marca 2012

3 ROZDZIAŁ


Ten dzień miały spędzić na obejrzeniu tych głównych atrakcji Londynu i innych takich z rodzicami Meggie. Nie zdążyły zjeść żadnego śniadania, bo wstały o 13, a gotowe miały być na 14. Dlatego też od razu poszły do jakiejś restauracji na obiad, bo po prostu padały z głodu. Jess i Mia zamówiły pizzę, a Holly i Meggie spaghetti.Chciały zjeść je rękami i już w sumie miały dotknąć makaronu , ale spojrzały na gniewne spojrzenia państwa Price i szybko się opamiętały, niestety musiały porzucić swoje tymczasowe marzenie jedzenia  rękami,tak jak w hm.. jak w dżungli. Oczywiście nie obyło się bez przypału, bo one, jak to one, nie potrafiły się zachować kulturalnie i z gracją. Mia wywaliła widelec, tak że wszyscy się na nią dziko spojrzeli. Jessica jak ugryzła kawałek pizzy, to ser ciągnął się, i ciągnął... w końcu go zerwała, przywalając przy tym w stół, no i jak można się domyślić to był niezły huk. Holly brała na widelec kluski i zamiast je zwinąć, to wyginała jak jakaś akrobatka i to dziko wyglądało. A Meggie wylała na kelnera kawę... no bo on chciał jej podać, a ona stwierdziła że mu pomoże i tak jakoś wyszło że się rozlało... Kelner tylko syknął , na styknięcie się z wrzątkiem i wybiegł szybko, chyba na kuchnię. Pani Price tylko pokiwała głową i opuściła z bezradności ręce, a tata siedział jak na szpilkach i patrzył, czy nikt tego nie widzi... Niestety widzieli to wszyscy, dlatego spiekł raka i siedział naburmuszony do końca ich jakże cudownie rozpoczynającego dzień obiadu. Gdy wyszli z restauracji, każda po kolei przepraszała za swoje zachowanie i obiecała że to się więcej nie powtórzy, jednak Państwo Price podjęli jedną decyzję mianowicie: JUŻ NIGDY WIĘCEJ W ŻYCIU NIE PÓJDĄ Z NIMI W JAKIEKOLWIEK MIEJSCE PUBLICZNE W KTÓRYM MOŻLIWE JEST UJRZENIE JEDZENIA. Dziewczyny nie miały nic przeciwko temu, zapytały tylko czy mogą iść do jakiejś kawiarni po picie.
- Chodźmy do... tam - Jess wskazała na jakąś cukiernię.
- O nie, ja nie idę  - zaprotestowała Meggie - Nie mam zamiaru znowu wylewać na kogoś kawy…
- Oj weź, śmiesznie było! – zaśmiała się Mia. Wszystkie dziewczyny spojrzały na nią. - Uhh, no dobra, to usiądźmy na tamtej słodkiej ławeczce, obok tego słodkiego drzewka, który jest obok słodkiego...
- S K O Ń C Z ! -przerwała jej Holly. Dziewczyna posłusznie zamknęła ryjek . Usiadły na tej  s ł o d k i e j   ławce i tak siedziały i piły sobie shake'i... W pewnym momencie Mia, Meg i Jess zaczęły gadać o spotkaniu One Direction. Chyba na zawsze zapamiętają ten moment, tą kawiarnie i ogólnie każdy szczegół ich spotkania. I jakoś tak temat zszedł na to... jakby to było z nimi chodzić.
- Oj , ruchałabym Louis'a każdego dnia - powiedziała Meggie. Mia i Jess zaśmiały się w odpowiedzi na wyznanie przyjaciółki.
- Życie to nie bajka... Nie będziecie chodzić z 1D i nie spotkacie Myszki Miki - odezwała się Holly, co zdziwiło pozostałe niewiasty. No ale Jefferson lubi sobie tak czasem pokminić. Kontynuowałaby swoją zacną wypowiedź, ale nagle zza zakrętu wyszedł facet przebrany za wyżej wspomniane baśniowe stworzenie. Dziewoje zaczęły się głupkowato uśmiechać, a Holly strzeliła facepalm'a.
- Czy to jest kurwa Disneyland?!
- Niee, to po prostu znak, że wszystko jest możliwe, kociaku - odpowiedziała jej Meg, szczerząc się jakby była u dentysty i chciała pokazać wszystkie zęby...
- Nie no błagam, ale żeby mieć takie marzenia? Nierealne i niemożliwe? Dajcie sobie lepiej spokój, bo później będziecie płakać.
- No tak, bo niby ty nic nie czujesz do Malika.
- Meg, słońce, ja mam chłopaka! Weź ty czasami pomyśl zanim cos powiesz.
- Myślę i to dość często... - naburmuszyła się blondynka. Siedziały sobie tak pogrążone w ciszy
- Dajcie sobie lepiej spokój. – odezwała się w końcu brunetka. - Bo później będziecie płakać.
Nikt jej nie odpowiedział, bo w sumie byłoby to bez sensu.  I tak nie zmieni zdania, co do tego, że nigdy więcej ich już nie spotkają. Siedziały tak i wszystkim myślały. O tym co przyniesie jutro i czy faktycznie nie spotkają już nigdy One Direction.
-Ej, ale Holly nie zaprzeczaj, on ci się podoba - powiedziała nagle Jess.
-Pff, on mi się zawsze podobał, jest moim idolem!.. Ale ja w przeciwieństwie do was nie żyję marzeniami i mam bardziej realnego chłopaka, którego K O C H A M. Wy możecie ich gwałcić, przytulać, całować, ba! nawet rozmawiać... co tylko chcecie kochane. Tylko nie przychodźcie później do mnie z płaczem, ok?
- Jej, co ci jest ? - wypaliła Mia i szybko ugryzła się w język.  No właśni,e ona tak jak i Meggie zawsze za szybko mówiła. Nigdy najpierw nie myślała, u niej wszystko leci na spontanie. Raz nawet, tata Mii kazał jej pomyśleć zanim cokolwiek zrobi i tak jakoś wyszło, że któraś z dziewczyn opowiedziała jakiś dżołk i złapały w trójkę złapały głupawkę i już prawie leżały na ziemi, a Mia stała i się zastanawiała. Dopiero jak już wszyscy się ogarnęli, ona zaczęła się śmiać... Dziewczyny popaczyły na nią z miną "WTF?! O.o ...". Później musiała tłumaczyć, dlaczego tak późno załapała.
- No nic , po prostu jestem realistką i nie zdradzam swojgo chłopaka. - dziewczyna wstała i dała tym samym do zrozumienia przyjaciółką, żeby poszły w jej ślady.
- A co się stało z tą jebniętą optymistką w różowych okularach?.. – rzuciła Jess.
- Została razem z Danem 300 kilometrów stąd… - mruknęła Jefferson. Kurde, znowu zbierało jej się na płacz. Na szczęście z tej sytuacji wyprowadziła ją Meggie.
- Dobra, koniec tematu. - zarządziła. Szły tak sobie, zacnym parkiem i gadały o wszystkim co bezsensu, no ale u nich to norma. Jak wiadomo Holly ma coś z nogami i nie potrafi sierota chodzić i znowu, jak na każdym spacerze, zaliczyła artystyczną glebę na środku chodnika.
- Holly, ty pokrako! Uważaj jak chodzisz! - wrzasnęła Jess.
- Przepraszam, ale mój mózg nie kontaktuje z nogami... i z rękami i z szyją też! – odpowiedziała głośno sierotka, wciąż leżąc na ziemi, bo po co ktoś miałby jej pomóc, prawda?..
- No zdarza się - uśmiechnęła sie szyderczo Meggie.
Wszystkie niewiasty zaczęły napierdalać, a Holly tarzać po ziemi jak jakiś DZIK. Jess ulitowała się nad biedną małpką i pomogła jej wstać z chodnika.
- Ałaaaa, ale mnie dupa boli - poskarżyła się .
- Daj pomasuję - odparła Mia . Już się szykowała do macania tyłka Holly, ale dziewczyna szybko odskoczyła.
-Niee, Kociaku, tu są ludzie...
Kolejna fala brechtu.
- No dobra idziemy stąd moje zacne dziewoje, gdyż ludziom zaraz wypadną paczałki, jak tak dalej się będą na nas gapić... No normalnie jak na jakieś ufo - powiedziała Meg i zrobiła facepalm'a. Rozejrzała sie, wzruszyła ramionami i pomachała tej chołocie, jak królowa plebsowi - WITAM CIĘ MÓJ LUDZIE! - krzyknęła im na powitanie i pomachała ręką.
- No masz rację, Meg, lepiej stąd chodźmy, bo nas jeszcze do psychiatryka zawiozą. - powiedziała Jess.
- Oj tam, zaraz do psychiatryka... najpierw powinni nas zbadać w szpitalu.
- No w sumie też racja, ale chodźmy stąd bo jestem głodna i Niall mnie wzywa.
- A wy znowu o nich, dajcie spokój już z nimi - wykrzywiła się Holly. "Jej Jefferson ma jakieś dzikie  zmiany nastroju, może jest w ciąży...?" - pomyślała Jess.
- Ej, a Ty już wiesz... no ten z Dan'em ? - zapytała.
- Może jaśniej? - mruknęła brunetka
- No czy  tyyy... yyyy... - dziewczyna zaczęła się jąkać i popatrzyła na Mi ię Meggie błagalnym wzrokiem.
- No mów, wreszcie ! - wybuchnęła i popatrzyła na przyjaciółkę wściekłym wzrokiem.
- Jej, chodzi o to, czy uprawiałaś z Dan'em seks! - wydarła się Mia, jakby zobaczyła pająka.
- Coo?! Pojebało?! Może głośniej, hm? A tak w ogóle to skąd wam to do głowy przyszło?
- Bo masz takie zmiany nastroju, jak kobieta w ciąży.
-Uhh, nie, nie jestem w ciąży i jestem dziewicą. – oświeciła przyjaciółki Holly. - Po prostu mam zły dzień. – skłamała. Przecież nie mogła im powiedzieć dlaczego taka jest. Nie patrzyła żadnej w oczy, bała się, że zobaczą w nich coś czego ona się wypiera.
- Ok, to co robimy? - zapytała Loczkowata.
- Ja to bym coś zjadła , jakieś ciasto albo coś.
- No to chodźmy do tej takiej cukierni , co ją mijałyśmy...

* * *

- Ależ on ma zacny tyłek, zacny uśmiech, zacne nogi, zacne ciało ... - wymieniała Meggie, patrząc na chłopaka, który siedział naprzeciwko nich.
- Eee, nie żeby coś, ale on jest cały zacny, wiesz? – zauważyła Mia. Paczyła wielkimi paczydłami na tą zacną osobę, jak pedofil na małe dzieci albo niedoruchany chłopak na cycki striptizerki.
- Uhh, no wiem, ale zachciało mi się wymieniać.
- O no to bardzo spoko, lubisz obgadywać ludzi, nie? – szturchnęła loczkowatą ramieniem. Na chwilę zamknęły mordki, bo do stolika podszedł właśnie kelner z zamówieniami, a chyba lepiej by było, gdyby nie słyszał tej rozmowy.
- A to aż tak widać ? - zaśmiała się Meg, gdy tylko chłopak oddalił się od dziewczyn.
-Pff, nie no wcale. - odparła sarkastycznie Holly, która chyba jako jedyna nie śliniła się na widok owego chłopaka.
- Oj tam, a wracając do tego owego chłopaka z naprzeciwka to...
- Niezła z niego dupa jest - przerwała przyjaciółce Jessica . - O popatrzcie, uśmiechnął się do nas!
- Dobra ogar dziewczyno, to tylko kolejny pusty "napakowany" chłopczyk, który myśli, że jest bogiem i może mieć każdą laskę na którą spojrzy. 
- A tak nie jest?.. – mruknęła pod nosem Jefferson. Wzięła swoją kawę i bawiła się cukrem, który nie topił się, tylko trzymał na piance.
- Oj no dobra, ale on tu idzie...
- No to spierdalamy na drzewo  - zaśmiała się Loczkowata.
- Coooo? - wybuchły Clark i Grant i popaczyły na przyjaciółkę jak na jakiegoś debila.
- Nie paczcie na mnie jak na kosmitę, tylko ruszcie swoje zacne cztery litery  i chodźcie ze mną.
Obydwie grzecznie wstały i podążyły za Holly i Meggie. Gdy już były przy drzwiach…
- Dobra, a teraz oświeć nas i powiedz czemu uciekłyśmy... – rzuciła Mia. No kurde, taka okazja nie zdarza się dwa razy przecież!
- Nie wiem tak po prostu, ale spójrzcie na jego minę - Meg dławiła się śmiechem. Koleś stał jak wryty i ogarniał swoją zacną szczękę, która mu opadła do samej ziemi. Chyba nikt go tak nigdy nie potraktował, biedactwo. Dziewoje wybuchnęły śmiechem jak jakieś hieny, albo nie... jak słonie afrykańskie z afryki.
- Skąd wiedziałaś? - zwróciła się Grant do Price.
- Nie wiedziałam, szczelałam. - odpowiedziała wycierając łzy z kącików swoich niebieskich oczu. - Chodźmy stąd lepiej, bo nas wyrzucą zaraz. 
- Ale moja kawa! – krzyknęła Holly i wskazała palcem na praktycznie nienaruszony napój.
- Kupię ci nową, dobrze?.. – zaproponowała Jessica i uśmiechnęła się. Brunetka westchnęła ciężko. W sumie nie miała innego wyjścia, więc zgodziła się.
Wyszły na dwór i wszystkie krzyknęły "KEVIN!" widząc gołębia przed sobą. No tak, a ludzie znowu paczyli się na nie jakby uciekły z psychiatryka i jakby miały jakiegoś down'a. W drodze powrotnej nic się w sumie nie działo, tylko śledziły jakieś plastiki. A przy okazji Mia wpadła w krzaki, Meggie weszła w kevinie gówno i wracała bez butów, Holly była cała w wacie cukrowej (tak, tak włosy też), a Jessica wszystko dokumentowała i gdy szła tak tyłem robiąc zdjęcia i szczerząc się do ekranu lustrzanki to hm... przewróciła jakieś dziecko, które zaczęło płakać i dziewczyny zaczęły za nią przepraszać. Ponieważ przyjaciółki miały jak zawsze wielkiego farta, okazało się, jego że matką była jakaś sława, która była z ochroniarzem i tak jakoś wyszło że zaczęły uciekać... Wpadły do domu, całe brudne, podobne do bezdomnych, i na schodach zaczął się wyścig do łazienki. Wyglądało to jakby jakieś stado byków uciekało zoo. Holly już czwarty raz w Londynie się wywaliła i zleciała na sam dół i tym samym straciła szansę na pierwsze miejsce w łazience. Po chwili słychać już było tylko zwycięski śmiech Mii i kłótnie pozostałych dziewczyn. Państwo Price się temu wszystkiemu przyglądali z otwartą buzią. Już nawet nic nie mówili, bo się nie opłacało. 



------
no więc jest drugi rozdział, prawie w całości pisany przez Gosię, ja tylko poprawiłam i dodałam kilka zdań <3
mamy już ponad 1000 wyświetleń i się jaramy jak małpki gdy dostaną bananka :D wiem, że inni to mają po kilka milionów czy coś koło tego, ale dla nas to na serio dużo. DZIĘKUJEMY WAM MEGA BARDZO ♥
Paulina.

Tu Gosia : 
za jakiekolwiek błędy przepraszamy i wiemy że krótszy niż poprzedni,ale jakoś tak wyszło ... Mam nadzieję,że nie jest przez to gorszy  :) Za komentarze dziękujemy i no do napisania . <3 

     NASZE TWITTERY : 
@wowlovely69 i @paulinoszek 

8 komentarzy:

  1. Świetne, nie mogę się doczekać NN ! :D
    W następnym będą już chłopcy, prawdaa ? :P Ale dziewczyny są świetne :D xx

    OdpowiedzUsuń
  2. Super rozdział! :D Holly w ciąży, haha! :P
    Czekam na następny . :]

    OdpowiedzUsuń
  3. I co ja mam napisać? :D
    Genialne..
    Hahhahh, już ogarniam te bohaterki powoli, w sensie ich imiona. :D
    Wgl. przygody na spacerku.. to jest to!
    Czekam na następny.. kurde, nie umiem się tak rozpisywać, to jest głupie, ale wiedz,że ubóstwiam twój blog. :)
    Takie tam.. Przyjaciółki w Londynie. FLICK JEA! :D
    GENIALNIE, I KURDE.. CZEKAM DALEJ! XDD

    OdpowiedzUsuń
  4. 'Oj , ruchałabym Louis'a każdego dnia' HAHAHAHA. ♥
    Holly będzie w ciąży? ;>
    Czekam na następny :D!
    http://waiting-for-forever.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  5. tak jakoś na wesoło to opowiadanie ;) fajnie :) podoba mi się coraz bardziej xD

    OdpowiedzUsuń
  6. Hahahaha no pozdro ! :D Kurcze, z tym chlopakiem to bylo dobre ! :D Hahaha xd Albo z gleba Holly ! :D NEEEXT ! :)

    OdpowiedzUsuń
  7. lałam jak czytałam to hahah xd.
    Czekam na nn, w którym mam nadzieje będzie więcej chłopaków . ♥

    OdpowiedzUsuń